poniedziałek, 13 września 2010

Co dalej z tą książką…?

Niedawno, między nami bibliotekarzami, rozgorzała dyskusja na temat przyszłości książki. Czy tradycyjna książka przetrwa ekspansję e-booków i książek mówionych? Niektórzy odważnie twierdzą, że klasyczna książka z czasem zostanie wyparta przez e-papier i audio książkę, co będzie naturalną konsekwencją rozwoju ludzkiej myśli technicznej. Temat rzeczywiście jest ciekawy. Czy papierowa książka może tak po prostu zniknąć z półek w księgarniach, a w bibliotekach być przechowywana, jedynie jako archiwalny symbol minionych czasów?




E-booki, czyli książki zapisane w formie elektronicznej, przeznaczone do odczytywania za pomocą odpowiedniego oprogramowania zainstalowanego w komputerze, telefonie komórkowym czy palmtopie, mają wielu zwolenników. Jako zalety e-booków wymienia się przede wszystkim łatwy i szybki dostęp do publikacji, niższe ceny w porównaniu z tradycyjną książką, czy możliwość trzymania domowej biblioteczki na dysku zwykłego, domowego komputera. Niestety, kiedy są plusy, muszą wystąpić też minusy. Nadal niewielu ludzi wie, gdzie można nabyć publikacje w formie e-booków, a ich wybór jest w dalszym ciągu mniejszy, niż w przypadku książki drukowanej. Za wadę można z pewnością uznać też fakt, że czytanie książek na monitorze komputera nie jest ani wygodne, ani zdrowe dla oczu, a zakup odpowiedniego e-czytnika, to nadal spory wydatek w naszym kraju.
Bardziej popularne wydają się audiobooki, czyli książki mówione. Na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej tytułów literatury pięknej, bajek dla dzieci i lektur szkolnych, czytanych często przez znanych aktorów. Poloniści i pedagodzy sądzą jednak, że książka mówiona może wyrządzić wiele szkód. Dzieci czytają coraz mniej, a co za tym idzie, nie potrafią poprawnie pisać, ponieważ większość dzieci uczy się wzrokowo i nieczytanie książek powoduje u nich problemy z nauką ortografii. Osobiście audiobooki lubię, choć słucham niewiele – najczęściej w autobusie. Ta forma lektury sprawia, że wiele słów po prostu mi „ulatuje”, więc jest to raczej „czytanie” pobieżne. Z tego też powodu książki swoich ulubionych autorów wybieram zawsze w formie klasycznej. Czytanie papierowej książki wymaga ode mnie większego zaangażowania w tekst, ale taka lektura jest głębsza i daje mi więcej satysfakcji.
Jaka przyszłość czeka naszą bohaterkę KSIĄŻKĘ? Czy nowe elektroniczne rozwiązania zastąpią tradycyjne publikacje? Czy może obie formy książek będą ze sobą współistnieć? Problem zdaje się wzbudzać więcej emocji, niż można by przypuszczać, a odpowiedź na te pytania nie jest nadal jednoznaczna. Pozostaje zatem czekać i mieć nadzieję, że nasza ulubiona postać książki nadal będzie nam towarzyszyć.
@m.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie ma takiej opcji, żeby papierowa książka zniknęła zupełnie. Nic nie zastąpi zapachu papieru i farby drukarskiej. A poza tym cóż za przyjemność (choć ponoć bardzo niezdrowo) czytać książkę leżąc wygodnie w cieplutkim łóżku. Teoretycznie z laptopem też można, ale raczej mało wygodnie...

Anonimowy pisze...

Żyjemy w świecie bardzo multimedialnym, kiedyś było nie do pomyślenia żeby czytać książkę z jakiegoś czytnika lub innego e-booka. Przyznaję, ze w tej kwestii jestem tradycjonalistką, jakoś nie widzę siebie z czytnikiem, wole czytać tradycyjne książki papierowe. Dlaczego? Dla szelestu kartek, zapachu farby drukarskiej, możliwości zaginania rogów i zaznaczania ulubionych fragmentów (tak, tak czasami to robie – czy to profanacja książki?). Wyjściem mogą być audiobooki nazywane od lat książkami mówionymi – można wtedy 2w1 - sprzątać, prać, prasować ewentualnie gotować i słuchać prozy np. Marqueza czy Eco - tylko, że ja przy audiobookach zasypiam… Chyba faktycznie należę już do pokolenia, które nie przyjmuje naturalnie wszystkich zdobyczy techniki bezkrytycznie.

Anonimowy pisze...

Coś w tym jest. Ja tez zasypiam przy audiobookach.

Anonimowy pisze...

jak ceny czytników e-booków spadną, do czego z pewnością dojdzie to tradycyjna książka może zostać wyparta. Pojawią się firmy udostępniające książki w formatach elektronicznych(zresztą nie oszukujmy się - rozkwitnie piractwo ebookowe)
Zresztą możliwości takich urządzeń są bardzo duże (to odnośnie tego zaznaczania fragmentów, hipertekstu etc.) Ja czekam na obniżkę cen do której kiedyś dojdzie(ceny są wysokie bo e-book to wciąż dość nowe rozwiązanie oferowane przez niewielu producentów - pamiętacie ile kiedyś kosztowały aparaty cyfrowe czy odtwarzacze mp3) i sobie sprawię taki gadżet. A może w dalekiej przyszłości biblioteka będzie po prostu wypożyczalnią kart pamięci z danymi tytułami...