wtorek, 21 lutego 2012

„Jeśli nie masz miłości, cóż jest, co ja czuję?(…)”


„Jeśli nie masz miłości, cóż jest, co ja czuję? Jeśli miłość jest, co to przebóg takowego?(…)” - pisał dawno temu Francesco Petrarka w jednym ze swoich sonetów do Laury. Ale nie tylko on zastanawiał się nad tym problemem – zagadnienie czym jest miłość interesuje ludzkość niemal od samych jej początków.

Nie ma jednej, uniwersalnej definicji, która wyjaśniałaby czym jest to uczucie, każdy bowiem pojmuje je inaczej. Poza tym istnieją różne rodzaje miłości: miłość erotyczna, miłość platoniczna czy miłość romantyczna, które w wielu punktach różnią się od siebie. Inna jest miłość, którą matka darzy swe dziecko, inna też ta, którą człowiek obdarza swego Stwórcę, w inny wreszcie sposób przejawia się np. miłość do ojczyzny.


W niniejszym wpisie, Drodzy Czytelnicy, jako że niedawno były Walentynki i w związku z tym luty od jakiegoś czasu zwany jest miesiącem miłości, pragnę zająć się miłością rozumianą jako uczucie pomiędzy mężczyzną a kobietą i przedstawić kilka wybranych przeze mnie (a co, wolno mi:))par.

Starożytni Grecy uważali, że istnieją cztery rodzaje miłości: 1. miłość do samego siebie, 2. miłość do drugiej osoby, 3. miłość opiekuńcza oraz 4. miłość z przyzwyczajenia. Ten drugi jej rodzaj, bo ten jak zaznaczyłam wcześniej jest przedmiotem niniejszego artykułu, połączył np. Parysa i Helenę, stając się powodem wybuchy wojny trojańskiej, a także skłonił Orfeusza do udania się do Hadesu po ukochaną Eurydykę. Miłość erotyczna, zmysłowa opisana jest również w starotestamentowej Pieśni nad Pieśniami, przynajmniej w jej dosłownym, nie zaś metaforycznym sensie. O miłości pisze również Paweł z Tarsu, nazywając ją „największą” – ważniejszą od wiary i nadziei.

W epoce średniowiecza narodziła się miłość dworska, której kanon sformułowali prowansalscy trubadurzy. W skrócie wyglądało to następująco: rycerz szukał sobie szlachetnej i pięknej, a przede wszystkim niedostępnej dla siebie damy (mogła ona być np. mężatką), którą następnie sławił za przymioty, którymi została obdarzona, w jej imieniu staczał pojedynki, jej też dedykował swe zwycięstwa w turniejach rycerskich. Miłość dworska (chociaż nie tak do końca, bo przecież jak podaja legendy… eh…… skonsumowana - ten nagi miecz między Tristanem i Izoldą to największa obłuda w historii literatury!) wyraża się w literaturze w historii Tristana i Izoldy oraz Lancelota i Ginewry.

W renesansie pięknie o miłości piszą Dante w sonetach do swojej Beatrycze (to dopiero miłość od pierwszego wejrzenia – poeta widział swoją bogdankę zaledwie dwa razy w życiu!) oraz – przywołany na początku – Petrarka, który opisywał swe uczucie do Laury ( kochał ją platonicznie przez ponad 40 lat!). Z przełomu renesansu i baroku pochodzi najsłynniejsza literacka para wszechczasów – Romeo i Julia.

Motyw miłości był niezwykle popularny w poezji barokowej – wystarczy przywołać osobę i erotyki Jana Andrzeja Morsztyna, np. Do trupa, Do tejże. Mimo, iż głównym hasłem baroku była słynna koheletowska maksyma vanitas vanitatum et omnia vanitas, twórczość tej epoki bardzo często opiewała miłość bardzo… "namacalną" - erotyczną i zmysłową, taką która prędzej czy później przemija.

Następujące po baroku oświecenie to raczej, jak zauważa Adam Mickiewicz, który przecież Wielkim Poetą był, to epoka „szkiełka i oka” nie zaś „czucia i wiary”. Ale i tu pojawiają się zakochane pary: sentymentalna miłość łączy przecież Laurę i Filona, a także pojawia się w utworze Marianny z Czartoryskich Wirtemberskiej, pod jakże wiele mówiącym tytułem: Malwina czyli domyślność serca - swego czasu, dziś już nieco trącącą myszką, pogmatwaną historię miłości tytułowej Malwiny do Ludomira czytały z wypiekami na twarzy damy na salonach.

Cóż, jeśli chodzi o Romantyzm, to nie sposób wymienić wszystkich par literackich tej epoki – było ich naprawdę wiele. Dominował tu jednak model miłości nieszczęśliwej i niespełnionej. Na przykład taki Werter – bohater powieści epistolarnej Goethego, zakochał się w kobiecie przyrzeczonej innemu i popełnił z rozpaczy samobójstwo. Giaur, z powieści poetyckiej Byrona pod tym samym tytułem, stracił ukochaną Leilę, którą mąż za zdradę kazał utopić w morzu. Polski Konrad Wallenrod wybrał obowiązek i porzucić musiał swoją żonę Aldonę – później w jego ślady poszedł Tomasz Judym w Ludziach bezdomnych.

Pozytywizm to kolejna po Oświeceniu epoka raczej pod znakiem Ateny niż Amora, ale i tu wymienić możemy Baśkę i Pana Wołodyjowskiego, Justynę i Jana (niezwykle „programowa” miłość) czy Izabelę i Wokulskiego (chociaż jest to miłość raczej jednostronna, albo może trójkąt miłosny: on kocha ją, ona zaś… tylko siebie).

Nie możemy pominąć historii Scarlett O’Hary i przystojnego Rhetta Butlera, która wyciskała łzy z oczu zarówno w formie książkowej jak i kinowej, a także naszej rodzimej Trędowatej, której bohaterka rozkochuje w sobie ordynata, zostaje poproszona przez niego wbrew woli rodziny o rękę, a na końcu umiera na tajemnicze zapalenie mózgu spowodowane nieprzyjemnymi listami, w których określona zostaje epitetem tytułowej trędowatej.

Na początku lat 90-tych wielką furorę w Polsce robiły książki wydawnictwa Harlequin, które pisane były raczej według jednego schematu: kobieta poznaje księcia z bajki i po długich podchodach i wyczuwalnym na każdej stronie seksualnym napięciu zaczynają rozumieć, że się kochają i żyć bez siebie nie mogą. Obecnie triumfy święcą tzw. romanse paranormalne zapoczątkowane chyba Zmierzchem Stephanie Meyer. Czym są? Opowiadają one o miłości człowieka i jakiejś nadprzyrodzonej istoty: najczęściej, jak we wspomnianym Zmierzchu, wampira, ale także wilkołaka, wróżki, anioła, półwampira itp.

Mam nadzieję, że artykuł ten wszystkim, którzy jak Franciszek Petrarka zapytują samych siebie, czym do jasnej Anielki jest ta miłość?, podsunął „materiał” do badań, dzięki któremu będą mogli odpowiedzieć sobie na to niezwykle frapujące pytanie. W tym celu raczej nieodzowna okaże się wizyta w naszej bibliotece – wśród wielu półek z książkami wypożyczalni beletrystycznej zapewne znajdziecie drodzy czytelnicy niejedną książkę o miłości. Zachęcam was też do udania się na drugie piętro – do wypożyczalni popularnonaukowej, gdzie oprócz tego, że wypożyczyć możecie książki o miłości "z życia wziętej", możecie także w dniach 14-28 lutego "rzucić okiem" na wystawę, przygotowaną specjalnie z okazji Walentynek. Serdecznie zapraszam.

j@k

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Literackie Walentynki - dobry pomysł!