Nie taki e-czytnik straszny
Obecnemu procesowi digitalizacji książek towarzyszy pojawianie się na światowych rynkach coraz większej liczby specjalnych urządzeń medialnych, służących do odczytywania plików tekstowo-graficznych. Większość e-czytników (bo właśnie o nich mowa) dysponuje już rewolucyjną technologią e-papieru, który zachowując się jak zwykły papier, nie męczy oczu i nie odbija światła słonecznego. W Polsce mamy nadal niewielki wybór tego typu urządzeń, a o ich wadach mówi się równie dużo (albo i więcej), co o ich zaletach.
Jako zalety e-czytników wymienia się przede wszystkim ich lekkość (ok. 2,5-3,0 gramów) i poręczność (w urządzeniu o wymiarach 13x20 cm i grubości 1 cm można bez problemu zmieścić 700-stronnicową książkę wydaną w twardej oprawie). Czytniki e-booków dają możliwość tworzenie wielu zakładek, powiększania czcionki i zmieniania interlinii. Wyświetlacz wykorzystujący technologię e-ink nie męczy oczu i zachowuje się jak zwykła kartka papieru. Dużym plusem jest też fakt, że literaturę klasyczną można ściągać z domeny publicznej za darmo, a książki w wersji elektronicznej są nieco tańsze niż te tradycyjne. Najpierw jednak trzeba zainwestować niemałą sumę w sam czytnik. Wysokie ceny są chyba największą wadą tych urządzeń (od 600-700 zł do 1 200 zł). Jako minus można uznać też to, że na polskim rynku nadal mamy ograniczony wybór e-książek.