wtorek, 16 sierpnia 2011

No future book !!??


W historii naszej cywilizacji miały (jak dotąd) miejsce trzy wielkie rewolucje informacyjne. Za pierwszą z nich możemy jednogłośnie uznać WYNALEZIENIE PISMA. Ten cudowny krok na drodze ludzkiej ewolucji intelektualnej, przypisany Sumerom i datowany na IV tysiąclecie przed naszą erą, po raz pierwszy w historii ludzkości umożliwił akumulację wiedzy oraz komunikację poza czasem i przestrzenią. Wraz z upływem lat sumeryjskie gliniane tabliczki były zastępowane przez kamień, pergamin, papier… I tak minęło pięć tysięcy lat… aż na scenę wkroczył niejaki Johannes Gutenberg. W połowie XV wieku naszej ery, wprowadzając ruchome czcionki, matrycę i prasę drukarską, zapoczątkował nową erę – epokę masowej produkcji książek. W ten oto sposób ludzkość poddała się kolejnej rewolucji informacyjnej, której symbolem stał się DRUK. Wraz z prasą drukarską narodził się „człowiek liter”, a wraz z wynalezieniem druku pojawił się nowy gatunek literacki – powieść. Wynalazek Gutenberga rozpowszechniał się, jak na tamte czasy, wyjątkowo szybko. W całej Europie (także w Polsce) powstawały drukarnie. Obecnie na świecie drukuje się ponad 4 miliardy egzemplarzy książek rocznie, z czego około 130 milionów w Polsce. Jesteście w stanie wyobrazić sobie dzisiaj świat bez książek?

Tu dochodzimy do trzeciej wielkiej rewolucji informacyjnej zwanej DIGITALIZACJĄ. Szybki rozwój technologii komunikacyjno-informacyjnych (w tym rozprzestrzenianie się Internetu) sprawia, że coraz więcej treści dystrybuowanych jest w formie elektronicznej. Coraz częściej też spotykamy się z takimi terminami jak e-książka czy e-czytnik. E-czytnik to po prostu urządzenie przystosowane do pobierania i otwierania plików tekstowo-graficznych. Pierwsze e-czytniki pojawiły się w latach 90. XX wieku i zawdzięczamy je firmie Sony. Były one bardzo ciężkie, miały małą pojemność dysku, krótką żywotność baterii i wysoką cenę, przez co nie cieszyły się popularnością i nie weszły do masowego użytku. Zaczęto szukać nowych rozwiązań. Obecnie najpopularniejszym e-czytnikiem jest Kindle, wprowadzony na rynek w 2007 roku przez firmę Amazon. Kindle formatem przypomina książkę, waży około 300 g, bateria wystarcza na 30 godzin, ma bardzo dobrą jakość obrazu, daje możliwość powiększania czcionki, a w jego pamięci można przechowywać nawet 200 książek.


E-książka to treść zapisana w formie elektronicznej, przeznaczona do odczytywania za pomocą odpowiedniego oprogramowania zainstalowanego w odpowiednim urządzenia (czyli powyższym e-czytniku, ale i komputerze lub palmtopie). W Polsce o e-bookach wciąż mało wiemy i traktujemy je jak nowinkę technologiczną, która nie znajduje jeszcze stałego miejsca w naszym codziennym życiu. Przeciwko e-książce przemawia przede wszystkim siła naszego przyzwyczajenia. Lubimy obcować z przedmiotami namacalnymi, z książką, którą można wziąć do ręki, powąchać, przekartkować. Jednak dla obecnych nastolatków naturalne jest obcowanie z monitorem komputera. Wydaje się więc, że e-booki mają przed sobą przyszłość.

Obecnie największym na świecie dystrybutorem e-książek jest Amazon. W Polsce dystrybucją e-booków zajmują się, między innymi, Empik i księgarnia internetowa ebook.pl, która oferuje nie tylko zakup książek na stałe, ale i (za niewielkie kwoty rzędu kilku złotych) wypożyczenia online. W obliczu dokonujących się zmian nasuwają się pytania: czy biblioteki nadal będą nam potrzebne? Jeśli tak, to jakim transformacjom będą musiały ulec, aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości?

(Tekst zainspirowany książką Łukasza Gołębiewskiego „Śmierć książki: No Future Book”)


@m.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jestem za...fajna alternatywa dla tradycyjnej formy.Sponsorzy odezwijcie się...

@m. pisze...

Ja też myślę, że e-czytnik to fajna sprawa. Nie zamierzam rezygnować z czytania tradycyjnych książek, ale chętnie zakupiłabym taki czytnik i korzystała z niego np. w autobusie :)