Dopadła mnie chwilowa niemoc pisarska (jakbym kiedykolwiek moc jakowąś w tej materii miała…), zniechęcenie ogólne i tumiwisizm totalny. Fakt ów straszny nastąpił kiedy usłyszałam, że zarówno osoby piszące na blogu, jak i te czytające owe bezsensowne teksty, widocznie w pracy bardzo się nudzą i pewnie niewiele mają do roboty.
Otóż chciałam z tego miejsca poinformować wszystkich myślących podobnie czytelników i bibliotekarzy, że z pewnością mam (będę pisała tylko w swoim imieniu) sporo do roboty i jeszcze ze wszystkim nadążam, zaś pisanie na blogu jest dla mnie fantastyczną i bardzo prostą formą komunikowania się z czytelnikiem i informowania go „co w bibliotece piszczy…”. Świat idzie naprzód więc fajnie jest kiedy i my podążymy za nim a nie stoimy w miejscu, bo to oznacza, że zasadniczo się cofamy. Pisałam już zresztą kiedyś o wykorzystywaniu nowych form przekazu informacji w nieco innym kontekście ale zasadniczo przychylnie.