środa, 19 sierpnia 2020

Witamy w „Kąciku Literackim”


W naszym Kąciku Literackim prezentujemy wiersze i opowiadania naszych czytelników. Pisanie i czytanie to zajęcie niezbędne dla młodego humanisty, rozbudzają zainteresowania, poszerzają wiedzę i erudycję. Pozwalają młodym pisarzom odkryć bogactwo języka i promować własną twórczość. Natomiast naszą rolą jako instytucji kultury jest promowanie młodych talentów, uwrażliwiając na piękno języka i ucząc sztuki czytania i interpretacji literatury. 

Na początek prezentujemy twórczość Julii Staszak i Filipa Beyera

Zapraszamy do zapoznania się z twórczością tych sympatycznych, pełnych pasji młodych autorów. Zachęcamy również innych młodych twórców do zamieszczania w naszym Kąciku swojej twórczości. 

Zapraszamy!




JULIA STASZAK


Nazywam się Julia Staszak. W tym roku mija mój piękny wiek z jedynką 

na przodzie. W gimnazjum oraz w liceum uczęszczałam do szkół z profilem teatralnym. Dlaczego? Bo jakoś zawsze gdzieś podświadomie czułam, że siedzi we mnie coś wiele więcej, coś co trzeba przekazać w inny sposób. Okazało się, że czas w nich spędzony był chyba najpiękniejszym czasem jaki dotąd przeżyłam, ponieważ mogłam obcować z tym co tak bardzo kocham, czyli z teatrem i ze sztuką. 

Pisaniem wierszy zainteresowałam się już w gimnazjum ale uważałam to tylko za hobby. Teraz z przybywającymi latami wiersze to rzecz, którą kocham i ubóstwiam. Pomogły mi bardziej zrozumieć co czuję, pomogły przebrnąć przez cięższe chwile i zawsze jakoś podnieść na duchu. Dzięki nim czułam, że nie jestem w tym wszystkim sama i, że ktoś kiedyś wysłucha tego co ma do powiedzenia, a nawet może tym pomóc. 

Lecz poza tą całą poważną stroną kocham się bawić, kocham spędzać czas z przyjaciółmi, zwiedzać nowe pięknie miejsca i robić im zdjęcia. Lubię czuć się po prostu wolna, a takie momenty dają mi jeszcze więcej energii. Innym moim ukrytym hobby jest makijaż i rysowanie, szkicowanie, malowanie farbami, czyli tym co tylko wpadnie mi do ręki. Radość sprawiają mi naprawdę małe rzeczy, wzruszają mnie zachody słońca, a w nocy wolę patrzeć w niebo obserwując gwiazdy. W moim życiu poznałam tylko jedną osobę, która zna i rozumie mnie jak nikt inny. 

Także to JA, może trochę poważna, trochę śmieszna i szalona dziewczyna, która w przerwach odcina się od całego świata i widzi tylko kartkę, i słowa, które powstają w tym głośnym milczeniu świata. 






„DOM”


Domem można nazwać każde miejsce.

Czasami wystarczy mały fotel, kilka kwiatów i stary notes.

Możemy wtedy powiedzieć, że czujemy się jak w domu.




Dom.

Czym jest to miejsce?

Nie jestem w stanie powiedzieć gdzie czuję się bezpiecznie.

nie wiem co to znaczy tęsknić za ciepłem.

Nie wiem co to za miejsce.




Ale wiem gdzie czuję się szczęśliwa, kochana i prawdziwa.

Twoje serce jest moim domem.

wygodnym azylem.

Wszystkim o czym tylko marzyłam.




Jesteś moim domem.




Złociste dni nie mają tam końca.

Każdy zachód słońca jest inny.

A gwiazdy na niebie iskrzą się w moim ciele.

Ale jestem w tym miejscu czasami.

Sporadycznymi chwilami.

Pragnę zostać tam na zawsze.

I jedyne co chcę usłyszeć.

To

Proszę wróć do domu… do miejsca twojego spokoju







„ZABIERZ MNIE”


Zabierz mnie do nocy kiedy cię spotkałam

Przywróć już czas stary

Uczucia gnijące gdzieś pod nami

Kwiaty wyschnięte w szklance po kawie

Mam ochotę zjeść z tobą sernik

I wypić herbatę

Za twoją część,że dalej tu jesteś.








„NIEWYSTARCZALNA”


Ja naiwna i głupia byłam, że uwierzyłam w tą miłość

Jak słabo przeceniłam tą dobroć krótką

Kroczącą wraz z pięknym tobą




Jak wiele kwiatów już zwiędło

Jak wiele pocałunków już odeszło

Tyle słów mi zabrakło i łez posadzono




Zakochać się tak łatwo

Przyrzec wierność absolutną

Obiecać spokojne niebieskie niebo




A potem było tylko jedno słowo

Jedne ostatnie

W którym było kłamstwo

W którym nie było nic więcej jak niewystarczalność.








„CHORA JA I OSOBA”


Kiedyś widziałam jak wygląda miłość

kiedy ręka trzyma rękę

Kiedyś poczułam dość zapach słodki

i złapałam odcisk odbity na dłoni

Zanotowałam krążenie i wybiłam rytm w jakim są słowa

uderzały o wnętrze zagubionych nagości




Kiedyś zobaczyłam jak płaczem koiło swoje serce

lub rozbitą ręką błądziłeś po grafitowym cemencie

Wyłapałam też chwile jak cichym gestem

witałeś się się z szyjnym sinym bezdechem




Myślę,że kiedyś ujrzę to miejscem

Cierpię bo widzę jak świat toleruje milczenie

Umieram, bo wiem, że szacunek i wiarygodne uwielbienie

zanika

a w zamian pojawia się to znane przez nasz wszystkie spojrzeniem gest, który nie wprawia nas w nic innego

jak szczeniackie poniżenie







„ODEJŚCIE”


Mam w ciele pragnienie

Na ciele odrzucenie

Gdzieś obok znalazło się też cierpienie




Zbieram róże zeschnięte

Jak i wstążki na odkupienie

Ciernie chowam do słoika po słodkim dżemie

A łzy chowam po prostu w chusteczkę i kolorową saszetkę




Nie wiem za to gdzie schować wspomnienie

Nie wiem co mam zrobić z każdą najmniejszą częścią od ciebie

Nie wiem czy potrafię dalej tak dzielnie trzymać to we mnie




Gdzie mam odłożyć to co bolesne

Jak mam zapomnieć, że byłeś tu wcześniej




Jak mam powiedzie,że czasem mnie tu nie będzie

i jak przekazać,że żegnam się z każdym kolejnym wierszem

A te słowa zbliżaj mnie z tym co wydaje się być piękne










FILIP BEYER



Filip urodził się w 2006 r. Od urodzenia wraz z rodziną zamieszkuje w Bytomiu. Jak przystało na zodiakalnego barana jest uparty i zasadniczy, zawsze broni swoich przekonań, niezależnie od reakcji otoczenia. Interesuje się zoologią, historią, literaturą i oczywiście, jak każdy nastolatek w XXI w., grami komputerowymi. Do jego ulubionych książek należą te z dziedziny fantastycznych, przygodowych i kryminalnych. Bakcyla czytania złapał już jako przedszkolak zaczynając od książek, których bohaterami były zwierzęta. W przyszłości pragnie zostać weterynarzem lub prawnikiem, a w wolnym czasie pisać opowiadania fantastyczne i kryminalne. Zamiłowanie do pisania odziedziczył po mamie. Obecnie uczęszcza do szkoły podstawowej nr 51 z Oddziałami Integracyjnymi do klasy ósmej. Opowiadanie o myszce powstało w październiku 2017. 



Rodzina:

starszy brat Maciek - uczęszcza do technikum elektronicznego w Bytomiu

tato - emerytowany górnik

mama - absolwentka filologii polskiej, w czasach szkolnych laureatka konkursów poetyckich i plastycznych, pracuje jako księgowa






„Myszka i arbuz”


Był ciepły, wiosenny poranek. Właśnie wybierałem się do szkoły. Wziąłem torbę i wyszedłem. I wtedy napotkałem łyżkę. Nie była to jakaś szczególna łyżka, całkiem zwyczajna, ale nagle przemówiła do mnie: 

- Jesteś pierwszą osobą, którą dzisiaj spotykam, dlatego cię zaczaruję. 

Nie zdążyłem powiedzieć słowa, a już leżałem na trawie obok chłopskiej chaty. Pomyślałem, że jestem w średniowieczu. Zajrzałem do mojej torby. Zamiast książek był tam miecz, tarcza i zbroja. 

- Jeśli mama to zobaczy to mnie zabije - mruknąłem sam do siebie. 

Wtedy podeszła do mnie szara myszka z balonem w łapce i spytała: 

- Jesteś tutaj nowy? Może pomógłbyś mi ściągnąć z półki arbuz? - po czym dodała wyciągając łapkę - A tak przy okazji nazywam się Garbus. 

Zgodziłem się jej pomóc, a ona ucieszona zaprowadziła mnie do stodoły. Samo pomieszczenie nie było duże . Zbudowane było głównie z sosnowych desek, a wszędzie leżało siano. 

Nie to jednak było najważniejsze. Z boku zobaczyłem półkę, a na niej arbuz. Zdjąłem go i podałem myszce. Ta podziękowała i ugryzła owoc. Wtedy jej uszy przemieniły się w rogi i zaczęła rosnąć. Futro myszki zmieniło się w srebrne łuski, zaś ogonowi na końcu wyrosła kula z kolcami. Na grzbiecie także zaczęły wyrastać jej kolce, jednak inne niż na ogonie, dłuższe i węższe, które bardziej wyglądały jak igły. Na łapach wyrosły jej pazury, a pysk się wydłużył, ukazując cały szereg ostrych zębów. 

Oczy, niczym dwie czerwone latarnie, wpatrywały się groźnie we mnie. 

W obliczu niebezpieczeństwa założyłem zbroję i wziąłem do rąk miecz oraz tarczę. Smok widząc to, przemówił do mnie, a jego głos był tak mroczny, że poczułem się jakby przeszył mnie na wylot. 

- Mały człowieku, ta kupa żelastwa ci nie pomoże! 

Następnie uderzył łapą w moją tarczę rozrywając ją na pół. Próbowałem uderzyć go mieczem, ale ten złamał się na łuskach smoka. Rzuciłem się więc do ucieczki. 

Po chwili odwróciłem się. A oto co zobaczyłem: z tułowia smoka wyrosły dwie nowe głowy - niebieska i złota. Niebieska głowa strzeliła we mnie wodą, a złota prądem. Zrobiłem szybki unik, przez co smok mnie nie trafił i zachichotałem. Jednak nie zauważyłem, jak bestia wycelowała we mnie ogonem. W jednym momencie poczułem jak lecę na ścianę, uderzam o nią i łamię swoje żebra. 

Padłem na ziemię. 

Po chwili, opierając się ręką o ścianę, powoli się podniosłem. 

- Ach - jęknąłem z bólu. 

Tymczasem smok szybko do mnie podbiegł i przygwoździł łapą do ziemi. Potem zionął na mnie ogniem z pierwszej, czerwonej głowy. Poczułem ciepło w okolicy czoła. 

Wtedy otworzyłem oczy. Okazało się, że leżę w łóżku i mam gorączkę. Usiadłem i spojrzałem przez okno na parter sąsiedniego budynku. Na parapecie okna naprzeciwko siedziała mała szara myszka, a obok niej kawałek arbuza..."

Brak komentarzy: