Bardzo prawdopodobne, że zacząłeś czytać ten tekst drogi czytelniku bo tytuł przykuł Twoją uwagę. Możliwe, że szukasz sensacji. Istnieje także możliwość, iż nasza biblioteka wcale Ci się nie podoba, a widząc tytuł: „Sto lat za Murzynami” pomyślałeś sobie: „o, wreszcie napisali coś o sobie…”, „w końcu samokrytyka”. Nie zamierzam tu teraz jednak nikogo krytykować. Przepraszam też wrażliwych i dotkniętych za użyte w tytule (nie najgrzeczniejsze) sformułowanie. A, więc po co to wszystko? Skąd Murzyni właśnie teraz przyszli do łba autorowi? – niektórzy z pewnością zapytają.
Otóż, tytuł miał być tylko magnesem. Ja natomiast pragnę zwrócić Państwa uwagę na jedną rzecz, o której myśli się nie wiele. Mianowicie uczestnicząc w konferencji „Młodzi w Erze Informacji” na Uniwersytecie Śląskim miałem okazję wysłuchać wykład Justyny Grzymały z Uniwersytetu Warszawskiego dotyczącego dostępu do bibliotek w Południowej Afryce. Słuchając przytaczanych liczb nie raz przeszła mi przez głowę myśl typu: „jak to u nas niektórzy grzeszą”. U nas narzeka ktoś, bo nie mamy tej czy innej nowości podczas gdy tam dzieci drogę do najbliższej biblioteki mierzą w dziesiątkach, a nawet setkach kilometrów. Pani Justyna uczestniczyła w tworzeniu nowej biblioteki dla dzieci niewidomych i niedowidzących w miejscowości Siloe w RPA, zna więc tamtejsze realia a jej słowa były niezmiernie przekonywujące. Jak sama podkreślała zaczynali od zera i początki były trudne. Trzeba zauważyć, że Republika Południowej Afryki wcale nie należy do grupy najbiedniejszych krajów w tej części kontynentu i w innych miejscach ta sytuacja jest jeszcze gorsza. Zdumiewające jest to jak tamtejsze dzieci pomimo najróżniejszych barier, chcą przychodzić do biblioteki i pragną czytać. Zaryzykuje stwierdzenie, iż organizowanie nowych bibliotek (także poprawa usług w już istniejących) w najbiedniejszych krajach jest równie ważne jak pomoc rzeczowa wysyłana do tych krajów. Ba, może i ważniejsza. Wykształcone społeczeństwo zawsze lepiej poradzi sobie w różnorakich sytuacjach. A więc utworzenie nowej biblioteki jest tą przysłowiową „wędką” podczas kiedy pomoc w postaci żywności na przykład jest jedynie „rybą”. Spośród wielu tematów konferencji zdecydowałem się właśnie ten skomentować dlatego, iż mam wielki szacunek dla działań takich jak te w jakich uczestniczyła Pani Justyna i jej przyjaciele.
rojek@biblioteka.bytom.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz