środa, 5 stycznia 2011

Przedmiot pożądania bibliofila


Niech tam inni mają swoje poligonizacje, pedeutologie, parazytologie, coachingi, benchmarkingi, franszyzy i programowanie neurolingwistyczne, ale niechaj wżdy postronni znają, że bibliotekarze nie gęsi… i też swoje perełki dla wtajemniczonych mają. Spośród skontrów, dezyderatów, inkunabułów, reprintów, cymeliów, frontispisów, dubletów, rewersów, retrokonwersji i fastykuł zatrzymam się na chwilkę przy ekslibrisach.



Ekslibris po prostu określa przynależność książki do konkretnej osoby tudzież biblioteki i oznacza dosłownie „z książek”, „z księgozbioru”. Bibliofile, aby ochronić książkę przed przywłaszczeniem przez pożyczających na wieczne nieoddanie, umieszczają w niej znak własnościowy w postaci ozdobnego znaku graficznego.
Umieszczenie takiego znaku na wewnętrznej stronie przedniej okładki było też oznaką zadowolenia i dumy właściciela z posiadanego egzemplarza. Ekslibris powstaje najczęściej na zamówienie bibliofila. Artysta wykonujący projekt ma okazję do wykazania się nie lada talentem i pomysłowością, ponieważ na małej powierzchni musi wyrazić osobowość i zamiłowania właściciela ksiąg oraz przedstawić specyfikę jego księgozbioru. Znak książkowy, bo tak też nazywany jest ekslibris, przybiera więc postać malutkiej karteczki zawierającej formułkę „exlibris” , ozdobionej oryginalną grafiką charakteryzującą właściciela księgozbioru i staje się prawdziwą bibliofilską wizytówką. Nic więc w tym dziwnego, że od połowy XIX w. te malutkie arcydzieła stały się przedmiotem kolekcjonerstwa i obecnie robią oddzielną karierę, jako dzieła graficzne małej formy.

A może ktoś z Państwa, drodzy czytelnicy, ma pomysł na ekslibris? Wszystkich, którzy mają ochotę wykazać się inwencją twórczą i wyobraźnią zachęcam do sporządzenia projektu własnego ekslibrisu i wzięcia udziału w naszym konkursie, który już niebawem ogłosimy. Szczegółowy regulamin konkursu ukaże się wkrótce na stronie biblioteki.

as@

23 komentarze:

Anonimowy pisze...

cytat "Polacy nie gęsi, iż swój język mają" oznacza nie to, że Polacy to gęsi, tylko to, że nie posługują się gęsim językiem
czyli
"Polacy nie gęsi (język), iż swój język mają"
Poprawić bibliotekarza - mała rzecz a cieszy

Anonimowy pisze...

I pewnie o to bibliotekarzowi chodziło, o język (wyrażenia) właśnie. Tak zrozumiałem tekst.

Anonimowy pisze...

Drogi Anonimie, doskonale wiem, iż w często przytaczanym cytacie Reja słowo "gęsi" oznacza jakoby "cudzy" i jest użyty jako przymiotnik. Celowo sparafrazowałam cytat,nie przytaczając go w całości i nie ujmując w cudzysłów,po to, aby współgrał z resztą tekstu i jedynie nawiązywał do tego, co chciałam przekazać. Dziękuję za uwagę, ale uważam, że wszelka próba poprawiania mnie przez Pana/Panią nie jest konieczna. Angelika Stucka

paputek pisze...

Mylicie się oboje. Rejowi chodzi o to, że Polacy nie są jak gęsi co to po prostu niezrozumiale gęgają, ale mają swój język własny i nim się posługują nie tylko w mowie ale i w piśmie, co oczywiście w tamtych, zdominowanych przez łacinę czasach, było splendorem i powodem do dumy. Nie trzeba chyba przypominać, iż to właśnie mistrz Mikołaj postrzegany jest jako pionier polszczyzny "pisanej". Mówiąc krótko - przekombinowaliście z interpretacjami. Intencje Reja są jasne i proste - gęś to gęś - gdzie tutaj przymiotnik ?

paputek pisze...

Tak... tak... wiem, zaraz się odezwą mądrale twierdzący, że Rej użył słowa gęsi jako przymiotnika, bo tak stoi w ....Wikipedii. Zaprawdę powiadam wam - nie wszyscy filolodzy tak twierdzą :)))

Anonimowy pisze...

Wikipedia "najlepszym" zrodlem informacji jest... czego tam nie ma to nie istnieje :P

Anonimowy pisze...

Interpretacje jak widać bywają różne.Oto jedna z nich, pochodząca z Poradni Językowej PWN.

http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=9349

paputek pisze...

No i wszyscy zadowoleni ! A tak nawiasem mówiąc, skoro tego typu zagadnienia wzbudzają tak szeroki oddźwięk społeczny :) może należy częściej poruszać na tym blogu podobne tematy. Albo jeszcze lepiej założyć forum dla czytelników i dyskutować na nim o książkach i bibliotekach. Co wy na to?

Anonimowy pisze...

o książkach można dyskutować w Dyskusyjnych Klubach Książki dla dorosłych, jeden z nich działa w Gmachu Głównym, a 3 pozostałe w Placówkach Filialnych 1, 4 i 23

paputek pisze...

Świetnie, ale na forum też byłoby miło. No i o każdej porze dnia i nocy :)))

Anonimowy pisze...

Pewnie, że fajnie ale szkoda, że tak bardzo unikamy kontaktów bezpośrednich. Dobrze czasem się spotkać, poznać kogoś nowego i po prostu pogadać jak to "drzewniej bywało"... I taką właśnie możliwość dają nam wszelkiego rodzaju kluby dyskusyjne, spotkania literackie

zorientowany pisze...

Błąd. To nie jest już nawet marketing bezpośredni ale natrętna autopromocja konkretnego przedsięwzięcia. Poza tym bywało, i owszem, ale "drzewiej" a nie "drzewniej" :(

Anonimowy pisze...

To prawda, o książkach, i nie tylko, można dyskutować zawsze i wszędzie.

A wracając do poprzednich wpisów, to powiało tu echem kabaretu "Dudek"... "staropolszczyzny mi się zachciało...". Czy ktoś zauważył, że tekst dotyczy zupełnie innej sprawy??? :)

(Jeżeli się powtarzam, to przepraszam, poprzednia wersja mojego wpisu nie ukazała się)

Anonimowy pisze...

no cóż w Internecie łatwiej...bezpieczniej...bardziej anonimowo, za jakiś czas nie będziemy umieli w ogóle ze sobą rozmawiać twarzą w twarz

MBP Bytom pisze...

a czemu nie mamy promować "naszych" przedsięwzięć?

paputek pisze...

W twarz...w twarz ?! I co mi zrobisz jak mnie złapiesz ???

Anonimowy pisze...

Nie każdy potrafi mówić o tym co przeczytał, nie każdy potrafi opisać to co go poruszyło w lekturze, więc nie wiem skąd ten spór. Zarówno kluby jak i fora internetowe mają rację bytu. Każdy mógłby wybrać taką formę, która mu bardziej odpowiada.

A swoją drogą, to gratuluję autorce "Przedmiotu pożądania bibliofila", że parafrazą jednego cytatu wywołała wielotematyczną dyskusję. Może to jest dowód na to, że warto podyskutować na forum o różnych sprawach? Oby tylko nie było to ciągłe udowadnianie "to ja mam rację i nikt inny" i wytykanie z satysfakcją błędów.

Anonimowy pisze...

Jeszcze jeden głos w sprawie "gęsi"

http://www.przelom.pl/porady-archiwum/2009_9_2435/Rej-nie-porownywal-nas-do-gesi/

Dobrze, że wynikła taka dyskusja, bo zapewne wiele osób nigdy nie zastanawiało się nad sensem słów Reja. A**

Anonimowy pisze...

Super, że jest dyskusja wielotematyczna, chyba o to chodzi, żeby poruszać różne wątki, a że poszliśmy bardzo daleko od ekslibrisów to już zupełnie inna historia. I wiecie co? Okazuje się że czytamy, język polski znamy, nie jest z nami chyba tak źle... Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

No, pan Malinowski (którego, zresztą, bardzo cenię) "wytłuszczył" to, o co mi chodziło. Wiedzę tę posiadam nie dzięki wikipedii (rzadko zresztą z niej korzystam - jeśli już, to z wersji anglojęzycznej) a z racji wykształcenia filologicznego.
A pani Andżelice więcej dystansu do świata życzę.
PS Przynajmniej włożyłem kij w mrowisko i wywołałem dyskusję - tak wpis pewnie przeszedł by bez echa :D

stirlitz pisze...

faktycznie, internetowe forum dyskusyjne to fajny pomysł.
DKK wymaga pewnego zachodu ,poza tym jest tam ograniczony czas i co za tym idzie wybór tytułów. Poza tym na forum można by porozmawiać też o dobrych tytułach rozrywkowych, a nie tylko poważnych smutach, które czytają "yntelligenci", do których miana niekoniecznie chcemy rościć

Anonimowy pisze...

W DKK niekoniecznie trzeba czytać smutaśne księgi, klubowicze sami wybiorą tytuł na temat którego zechcą porozmawiać - na ale nic więcej nie mówię bo to przecież natrętna autopromocja...

Anonimowy pisze...

A gdyby ktoś przejrzał wpisy z poprzednich miesięcy, to może zwróciłby uwagę na to, że o założeniu forum już dawno była tu mowa. Tylko jakoś tak przeszła bez echa. Jakoś to wtedy nikogo nie interesowało. Więc niech będzie to forum, na każdy temat.
Dyskusje twarzą w twarz? Czemu nie? Jest jeden problem...nie z każdym się da.