środa, 16 maja 2012

Kolejna zagadka literacka


Zapraszam wszystkich naszych Czytelników do rozwiązania przedostatniej zagadki literackiej. Cytat na dzisiaj:

„(…) Książka leżała rozłożona na pulpicie. Nie wyglądała na zbyt starą. Meggie wiedziała, jak wyglądają stare książki. W warsztacie Mo widywała takie, których strony były pocętkowane jak futro geparda – i równie żółte. Przypominała sobie jedną, której okładkę zaatakowały mole. Ślady ich żarłoczności wyglądały jak otwory po miniaturowych pociskach. Mo wyjął książkę z okładki, starannie pozszywał strony, a następnie uszył im nowe ubranko, jak to nazywał. Takie ubranko mogło być obciągnięte skórą lub płótnem, mogło być gładkie lub wytłaczane; tłoczenia, wykonane maleńkimi stemplami, często były złocone.


Książka, na którą Meggie właśnie patrzyła, miała okładkę płócienną, srebrzyście zieloną, jak listki wierzby. Rogi okładki były już lekko wytarte, strony zaś jeszcze tak jasne, że każda literka odcinała się od papieru ostrym czarnym konturem. Między kartkami leżała wąska czerwona wstążka. Na prawej stronie widniała ilustracja przedstawiająca kobiety we wspaniałych strojach, połykacza ognia, akrobatę i kogoś, kto sądząc z wyglądu, mógł być królem.

Meggie przewróciła kilka stronic. Ilustracji nie było dużo, ale początkowa litera każdego rozdziału sama w sobie była małych obrazkiem. Na jednych literach siedziały zwierzątka, wokół innych owijały się rośliny, a jedno P paliło się jasnym płomieniem. Płomienie były tak łudząco prawdziwe, że Meggie przesunęła po nich palcem, by się przekonać, czy przypadkiem nie parzą. Następny rozdział zaczynał się od litery K – rozpierała się jak król, a na jej wyciągniętym ramieniu siedziało zwierzątko z puszystym ogonem.

Kiedy zdołał wyśliznąć się z miasta, nikt nie wiedział – przeczytała Meggie, ale nim zdołała ogarnąć wzrokiem dalszy tekst, Elinor zatrzasnęła jej książkę przed nosem… „

Myślę, że i tym razem nikt nie będzie miał wątpliwości z jakiej książki pochodzi przytoczony fragment.


@m.

2 komentarze:

Lisbeth Salander pisze...

To chyba któraś część "Atramentowej Trylogii" Cornelii Funke - "Atramentowe serce".

@m. pisze...

Tak, przytoczony cytat pochodzi z "Atramentowego serca" :)