„Polski street art” oraz „Polski street art. 2: między anarchią a galerią”
Elżbieta Dymna,
Marcin Rutkiewicz
Warszawa : Carta
Blanca : Fundacja Grupy Zewnętrznej, 2012
Jeśli idąc ulicą, widzicie malunki na murze – jakieś
litery, obrazki, kolorowe plamy – przebiegacie po nich wzrokiem z niejasną
myślą z tyłu głowy “ot, bazgroły” to… prawdopodobnie jesteście w błędzie. To
Art. Street Art.
Od kilku lat z zainteresowaniem przyglądam się polskim
murom, bo i dzieje się na nich coraz więcej i wiele tego “dziania” to rzeczy
dobre i intrygujące. Jako laik nieznający się na sztuce, ale lubiący ją
obserwować, przyglądałam się różnym obrazom i napisom na ścianach, budynkach,
dworcach, autobusach, pociągach, w przejściach podziemnych, na asfalcie, przy
dachach domów… gdzie ich nie ma?! Miasto opanowała sztuka ulicy. O tym jak
złożone jest to zjawisko pozwoliły mi się przekonać dwa albumy: “Polski street
art” oraz "Polski street art 2: Między anarchią a galerią".
Album numer jeden wydany został po raz pierwszy w 2010
roku, w 2012 nastąpiło wznowienie i właśnie tę nowszą wersję posiadamy w naszej
bibliotece. Powiem Wam jedno – uczta dla oczu! Jak zapewnia nas tekst na
okładce jest to “pierwszy na naszym rynku wydawniczym album prezentujący
najciekawszych twórców tego gatunku w kraju oraz ich najlepsze realizacje –
poczynając od nielegalnych tagów, przez umieszczane na murach kompozycje
malarskie, aż po wielkoformatowe murale i efektowne instalacje powstające pod
egidą szacownych galerii sztuki”.
Fakt, street art to pojęcie niezmiernie szerokie. W
tym albumie możemy zobaczyć cząstkę sztuki, którą najlepiej oglądać na żywo –
na mieście! Jednak wszędzie dotrzeć nie sposób,
a i niektóre dzieła uwiecznione na zdjęciach zostały już dawno “pożarte” przez przestrzeń,
tj. zamalowane, zaklejone etc. Odwracając powoli karty “Polskiego street artu” możemy ujrzeć więc prace, które autorzy książki uznali za najciekawsze i poczytać kilka słów o sobie od autora danych artów. Są tam twórcy tak różnych technik jak graffiti, tagów, vlepek, murali czy szablonów. Warstwa obrazkowa jest przepiękna, inspirująca i prowokująca do myślenia. Brakowało mi tu za to tekstu, czyli jakichś teoretycznych podwalin dla kogoś chcącego poznać temat, jak ja. Pewnie jak się jest street artowcem to takie wytłumaczenie nie jest potrzebne, wystarcza sama percepcja prac – ale ja jednak czułam się lekko niedoinformowana. Na pocieszenie na koniec uraczono mnie trzema esejami: “Na szarym murze domu” I. Paluch (wiecie, że za pierwsze graffiti można uznać rysunek konia odkryty
w zespole jaskiń Lascaux w Akwitanii we Francji, a prawdopodobnie pierwszym nielegalnym muralem w Polsce jest praca W. Furczka, wykonana po II WŚ?), “Graffiti przed wielkim wybuchem” I. Dzierzanowskiego (który opisuje początki polskiej sceny grafficiarskiej) oraz “Wyobraźnia na ulice” A. Hudzika (opisujący zjawisko vlepiania). Świetne teksty, czemu nie ma tego więcej?
a i niektóre dzieła uwiecznione na zdjęciach zostały już dawno “pożarte” przez przestrzeń,
tj. zamalowane, zaklejone etc. Odwracając powoli karty “Polskiego street artu” możemy ujrzeć więc prace, które autorzy książki uznali za najciekawsze i poczytać kilka słów o sobie od autora danych artów. Są tam twórcy tak różnych technik jak graffiti, tagów, vlepek, murali czy szablonów. Warstwa obrazkowa jest przepiękna, inspirująca i prowokująca do myślenia. Brakowało mi tu za to tekstu, czyli jakichś teoretycznych podwalin dla kogoś chcącego poznać temat, jak ja. Pewnie jak się jest street artowcem to takie wytłumaczenie nie jest potrzebne, wystarcza sama percepcja prac – ale ja jednak czułam się lekko niedoinformowana. Na pocieszenie na koniec uraczono mnie trzema esejami: “Na szarym murze domu” I. Paluch (wiecie, że za pierwsze graffiti można uznać rysunek konia odkryty
w zespole jaskiń Lascaux w Akwitanii we Francji, a prawdopodobnie pierwszym nielegalnym muralem w Polsce jest praca W. Furczka, wykonana po II WŚ?), “Graffiti przed wielkim wybuchem” I. Dzierzanowskiego (który opisuje początki polskiej sceny grafficiarskiej) oraz “Wyobraźnia na ulice” A. Hudzika (opisujący zjawisko vlepiania). Świetne teksty, czemu nie ma tego więcej?
Na szczęście druga część albumu nadrabia braki
pierwszej! Obok kolejnych interesujących dokumentacji dzieł ulicznych,
pojawiają się krótkie teksty przybliżające nam co to jest i co chce wyrażać
mural, napis, tag, street logo, throw’up, chrom, bombing, styl, graffiti
abstrakcyjne, charakter, graffiti fotorealistyczne i 3D… Uff! Dużo tego! Cieszę
się, że Elżbieta Dymna i Marcin Rutkiewicz postanowili tym razem wyjaśnić co nieco.
Szkoda, że niektórzy artyści z części drugiej pokrywają się z tymi z pierwszej, ale
może autorzy założyli, że nie każdy czytający “Między anarchią a galerią”
sięgnął też lub sięgnie
po pierwszą część. Warto jednak, by to zrobił, bo oba albumy świetnie się uzupełniają
i pokazują porządną dawkę polskiego street artu. Warto obejrzeć, przemyśleć, a potem wyruszyć na miasto z otwartymi oczami i umysłem!
po pierwszą część. Warto jednak, by to zrobił, bo oba albumy świetnie się uzupełniają
i pokazują porządną dawkę polskiego street artu. Warto obejrzeć, przemyśleć, a potem wyruszyć na miasto z otwartymi oczami i umysłem!
Książka
dostępna w Wypożyczalni Popularnonaukowej pod sygnaturą 73/76.
ksos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz